Wiosenny ślub i plener
Martyna i Paweł wiosenna sesja w Rzeszowie – Lubię zaczynać sezon gdy wszystko dookoła budzi się do życia. Tak też było u Martyny i Pawła , gdzie nasze drogi zeszły się w okresie rozkwitu kwiatów i drzew. Wiosna – bo oczywiście o tym okresie mówimy jest wyjątkowym momentem, kiedy po odpoczynku zimowym , naładowany nowymi pokładami energii ,zaczynam kolejny sezon ślubny. Ten okres rozpocząłem właśnie z sympatyczną parą młodą i mimo istniejących jeszcze obostrzeń wynikających z powodu pandemii , był dla mnie świetnie spędzonym czasem
Kręta droga i sesja w kwiatach
Dzień ślubu i przygotowań były dla mnie czymś co z całą pewnością już się nie powtórzy. Wszystko to za sprawą drogi , jakże długiej i krętej , którą musiałem pokonać aby znaleźć się na miejscu, w którym pan młody ubierał się do ślubu 🙂 Pisząc długiej i krętej mam uśmiech na twarzy bo do miejsca docelowego musiałem wykonać 10 kroków 😀 Tak – tylko tyle musiałem zrobić aby znaleźć się przy drzwiach mieszkania, w którym zaczynaliśmy naszą przygodę. Martyna i Paweł stwierdzili, że będą ubierali się u swoich znajomych , a ponieważ ich znajomi są moimi najlepszymi przyjaciółmi i tak się składa, że mieszkają po sąsiedzku – dystans ten nie był dla mnie wyzwaniem 😛 Znalezienie i nawiązanie szczerej, wartościowej i wieloletniej przyjaźni jest ogromnie trudne. Jednak w momencie kiedy uda się nam trafić na jedynego w swoim rodzaju „magicznego jednorożca”, przyjaciela, który naprawdę nas pozna i zrozumie, to tak jakbyśmy trafili szóstkę w totolotka lub na czyściutkie złoto. Przyjaciele są “rodziną” , którą de facto sami wybieramy. Tak też było z moją “rodziną zza ściany”. Mam szczęście że nasze wspólne drogi gdzieś się splątały a to pociągnęło za sobą polecania i jednym z takich poleceń było zlecenie u Martyny i Pawła. Tym sposobem mogłem zacząć reportaż z przygotowań w moim bloku , no bo tutaj tak jak pisałem miało się wszystko zacząć .
Po skończonych ujęciach u Pawła wyruszyłem – już autem – do pani młodej , która notabene ubierała się w bloku na moim osiedlu , więc również nie musiałem daleko jechać. Po wypiciu szampana i błogosławinach udaliśmy się do pięknego kościoła w Parafii Bł. Karoliny Kózki w Rzeszowie . Tam przy udziale samych najbliższych, w niewielkim gronie , podczas kameralnego ślubu , dwójka zakochanych przyrzekała sobie miłość i wierność . Potem był obiad i tego samego dnia nasza wspólna sesja na terenach Rzeszowa . Delikatny wianek pani młodej i powiewna suknia ślubna idealnie wkomponowała się w klimat wiosennych kwiatów , których daleko nie musieliśmy szukać. Jak było zobaczcie sami i skomentujcie ; )